czwartek, 12 czerwca 2014
piątek, 22 listopada 2013
Czekam
Bardzo przykro mi to ogłosić ale moja sytuacja nie zostawia mi wyboru. Blog i tak nie działał od dłuższego czasu. Jestem zmuszony go tymczasowo ZAWIESIĆ. Wrócę. Z nowymi tekstami i pomysłami. Gdy tylko znajdę wolny w tygodniu. Mam sporo nauki. Jestem zawalony sprawdzianami aż do grudnia. Wyczekujcie mnie. Ja się jeszcze nie poddałem. Fantastyka jest dla mnie ważna. Nie porzucę jej teraz.
"-Nie powiem nie płaczcie, bowiem nie wszystkie łzy są niedobre."- Gandalf, "Władca Pierścieni Powrót Króla, Tolkien"
"-Nie powiem nie płaczcie, bowiem nie wszystkie łzy są niedobre."- Gandalf, "Władca Pierścieni Powrót Króla, Tolkien"
niedziela, 8 września 2013
Brak pomysłu na zakończenie więc książkę napisze naprędce- Dziedzictwo
Witajcie, tak ja wciąż żyję!
Najpierw utknąłem w miejscu o którym nie wie nawet Google, a potem przytłoczył mnie rok szkolny i Narodowe Czytanie. Mimo wszystko śledziłem wasze wpisy.
Dziś mam coś do czego przygotowywałem się od dawna. Brak pomysłu na jednolite ogarnięcie całości nie pomagało ale w końcu się udało. Proszę państwa, mam pytanie. Czego wymaga się od pisarza? Pomysłu? Wieku? Talentu? Nic z tych rzeczy albowiem jak się okazuje aby wydać książkę wystarczą "wtyki".
Christopher Paolini wiódł spokojny żywot dziecka właścicieli wydawnictwa aż wpadł na pomysł aby napisać książkę którą w 2003 roku wydało wydawnictwo rozdziców.
Na początku książka była bestsellerem ale potem wybiły się głosy rozsądku. Nastolatek stworzył Alagaesię, krainę w której żyją smoki, elfy, ludzie i krasnoludy. Kiedyś w krainie pokój utrzymywali Smoczy Jeźdźcy- ludzie i elfy dla których wykluł się smok i przeszli szkolenie. Niestety ten idealny świat zaburzył mhhrroczny, szalony i zUy Galbatorix który wraz z trzynastoma innymi Jeźdźcami pokonał cały zakon. Brzmi niedorzecznie i tak jest aż do drugiej części. Autor wiele rzeczy zostawia pod tajemnicą, w końcu jak wiele może wiedzieć prosty chłopak ze wsi który przypadkiem natrafia na smocze jajo? W książkach fantasy bardzo ciężko o dobrą motywację dla bohatera aby walczył z antagonistą. Niestety znowu mamy motyw zemsty za śmierć rodziny. Eragon dołącza do Vardenów w walce z Galbatorixem, a ten nie ma najmniejszych zamiarów go zabić.
Paolini wręcz na siłę powiązał Eragona i Saphirę każdą rasą aby było bardziej epicko. Bohaterowie są płytcy i brakuje im jednoznacznego profilu psychologicznego. Mitologia i świat są niedokończone. Denerwująca jest niestety jedyna oryginalna rzecz w książkach mianowicie wręcz podtopienie elfów w kulturze Japonii. Wydanie tych pięciu tomów (Eragon, Najstarszy, Brisingr, Dziedzictwo I i II) nie wnosi niczego do historii literatury. Ta seria to czysta komercha. Największą wadą książki jest jednak jej przewidywalność. Podczas czytania zadajcie sobie pytania: Kto jest ojcem Eragona? Jaka przyszłość czeka Aryę? Kto będzie władcą krainy?
Gwarantuję że Wasze odpowiedzi będą poprawne. Kolejną wadą jest niedosyt po przeczytaniu oraz widoczny brak pomysłu na zakończenie. Każdy się spodziewa że Eragon musi stać się najpotężniejszy i wszędzie wprowadzi ład i porządek. Paolini chciał ostatnimi zdaniami przekazać czytelnikowi wybór zakończenia ale poprzez fragment przepowiedni (a jakże!) praktycznie zabił swojego bohatera. Mimo wszystko całość czyta się dobrze mimo wręcz idiotycznych rozwiązań. Książka pomimo klasyfikacji jako stare fantasy nie zasługuje na miejsce wśród Tolkiena i Sapkowskiego. Dwie ostatnie części aż biją po oczach tym że były pisane naprędce, tak że gdy dochodzi do ostatecznej konfrontacji ma się ochotę zapytać "że ę? Co on mu zrobił?"
Mam nadzieje że mnie nie zabijecie za ten tekst. ;-) Bardzo dziwną sprawą jest to że im więcej razy przeczytałem tę serię z tym większym dystansem do niej podchodziłem.
Pozdawiam wszystkich
Karrylf
Najpierw utknąłem w miejscu o którym nie wie nawet Google, a potem przytłoczył mnie rok szkolny i Narodowe Czytanie. Mimo wszystko śledziłem wasze wpisy.
Dziś mam coś do czego przygotowywałem się od dawna. Brak pomysłu na jednolite ogarnięcie całości nie pomagało ale w końcu się udało. Proszę państwa, mam pytanie. Czego wymaga się od pisarza? Pomysłu? Wieku? Talentu? Nic z tych rzeczy albowiem jak się okazuje aby wydać książkę wystarczą "wtyki".
Christopher Paolini wiódł spokojny żywot dziecka właścicieli wydawnictwa aż wpadł na pomysł aby napisać książkę którą w 2003 roku wydało wydawnictwo rozdziców.
Na początku książka była bestsellerem ale potem wybiły się głosy rozsądku. Nastolatek stworzył Alagaesię, krainę w której żyją smoki, elfy, ludzie i krasnoludy. Kiedyś w krainie pokój utrzymywali Smoczy Jeźdźcy- ludzie i elfy dla których wykluł się smok i przeszli szkolenie. Niestety ten idealny świat zaburzył mhhrroczny, szalony i zUy Galbatorix który wraz z trzynastoma innymi Jeźdźcami pokonał cały zakon. Brzmi niedorzecznie i tak jest aż do drugiej części. Autor wiele rzeczy zostawia pod tajemnicą, w końcu jak wiele może wiedzieć prosty chłopak ze wsi który przypadkiem natrafia na smocze jajo? W książkach fantasy bardzo ciężko o dobrą motywację dla bohatera aby walczył z antagonistą. Niestety znowu mamy motyw zemsty za śmierć rodziny. Eragon dołącza do Vardenów w walce z Galbatorixem, a ten nie ma najmniejszych zamiarów go zabić.
Paolini wręcz na siłę powiązał Eragona i Saphirę każdą rasą aby było bardziej epicko. Bohaterowie są płytcy i brakuje im jednoznacznego profilu psychologicznego. Mitologia i świat są niedokończone. Denerwująca jest niestety jedyna oryginalna rzecz w książkach mianowicie wręcz podtopienie elfów w kulturze Japonii. Wydanie tych pięciu tomów (Eragon, Najstarszy, Brisingr, Dziedzictwo I i II) nie wnosi niczego do historii literatury. Ta seria to czysta komercha. Największą wadą książki jest jednak jej przewidywalność. Podczas czytania zadajcie sobie pytania: Kto jest ojcem Eragona? Jaka przyszłość czeka Aryę? Kto będzie władcą krainy?
Gwarantuję że Wasze odpowiedzi będą poprawne. Kolejną wadą jest niedosyt po przeczytaniu oraz widoczny brak pomysłu na zakończenie. Każdy się spodziewa że Eragon musi stać się najpotężniejszy i wszędzie wprowadzi ład i porządek. Paolini chciał ostatnimi zdaniami przekazać czytelnikowi wybór zakończenia ale poprzez fragment przepowiedni (a jakże!) praktycznie zabił swojego bohatera. Mimo wszystko całość czyta się dobrze mimo wręcz idiotycznych rozwiązań. Książka pomimo klasyfikacji jako stare fantasy nie zasługuje na miejsce wśród Tolkiena i Sapkowskiego. Dwie ostatnie części aż biją po oczach tym że były pisane naprędce, tak że gdy dochodzi do ostatecznej konfrontacji ma się ochotę zapytać "że ę? Co on mu zrobił?"
Mam nadzieje że mnie nie zabijecie za ten tekst. ;-) Bardzo dziwną sprawą jest to że im więcej razy przeczytałem tę serię z tym większym dystansem do niej podchodziłem.
Pozdawiam wszystkich
Karrylf
piątek, 30 sierpnia 2013
Rozdział III
Roth
ver Thommer. Bogaty kupiec z południa, który właśnie znajdował
się w mieście, Jutro miał sprzedać naszyjnik z diamentami lordowi
Haerowi. Trzeba było działać dzisiaj w nocy. Czarne, obcisłe
ubranie, skórzane, wysokie buty, potrzebny sprzęt i do dzieła.
Wyszłam
z domu o dwudziestej trzeciej i zmierzałam w kierunku małej
twierdzy, gdzie zamieszkiwały osoby zaproszone przez lorda. Ku
mojemu szczęściu znajdywała się na na obrzeżach miasta, co
oznaczało mniej
patrolu w w okolicach przejścia. Doszłam do muru, gdzie znajdowały
się małe, zarośnięte porostem drzwiczki. Rozejrzałam się, cisza
i ciemność. Otworzyłam je, zaskrzypiały. Zeszłam tunelem,
zamykając za sobą drzwiczki. Kucając,
przyległam do ściany i ruszyłam na przód, aż do momentu, kiedy w
oddali zajaśniało wyjście. Byłam się,
w końcu było to moje pierwsze włamanie. Stanęłam
ze zgiętymi kolanami za stertą siana. W świetle pochodni
rozmawiało dwóch strażników, co jakiś czas jeden z nich
przechodził się po placu. W pierwszej chwili sądziłam, że mnie
zauważy, ale nic. Moje oczy szybko zlokalizowały drzwiczki, które
zapewne były przeznaczone dla służby kuchennej. Podeszłam tam
bezszelestnie, kiedy strażnik wracał do swojego towarzysza. Wyjęłam
wytrychy i zaczęłam otwierać kątem oka obserwują otoczenie.
Udało się, z uśmiechem na twarzy weszłam do ciemnego
pomieszczenia i zamknęłam wcześniej otwarte drzwi. Ciemność,
która wcześniej wydawała mi się otchłanią, zaczęła przybierać
kształty znajdujących się tam przedmiotów. Nie wiem jak długo to
trwało, ale doszłam do celu bez przeszkód. Stałam w małym
gabinecie chowając z sakwie naszyjnik. Wtem
usłyszałam kroki za drzwiami i dźwięk naciskanej klamki.
Schowałam się za wielką firanką, wyjęłam sztylet. Do
pomieszczenia wszedł otyły mężczyzna ze świecznikiem w ręku.
Zamknął drzwi i usiadł przy biurku. Zamarł mi oddech, kiedy
nieznajomy wstał i podszedł do sejfu. Nie mogłam czekać, kilka
kroków do przodu i zamach. Jego ciało upadło na podłogę. Nie
mogłam dużej zwlekać, niezauważona wymknęłam się z twierdzy do
swojego pokoju. Ległam na łóżku, porzucając na podłodze
zakrwawiony sztylet.
-A
mówiłem, że się przyda. - Searl
pojawił się znikąd jak zawsze zresztą. - Kto ci się napatoczył?
- przez chwilę milczałam. - Chyba ten kupiec. - jego śmiech mnie
denerwował. Teraz najchętniej to bym mu poderżnęła gardło,
ale w nim miałam jedynie wsparcie. Jedynie jęknęłam. - Wiele
ludzi zapłaciłoby solidnie za jego śmierć, no ale cóż, ważne
że masz naszyjnik. - zaczął swój monolog. - Ah i jeszcze jedno,
nie przeżywaj tego tak, przecież sama chcesz zabić morderców
swojego opiekuna. - zamarłam, miał w końcu rację. Obróciłam się
na plecy i wlepiłam wzrok w mężczyznę, rzucając mu sakwę z
biżuterią. - Skoro tylu ludzi czyhało na jego śmierć, to czemu
nadal żył. - on tylko wzruszył ramionami. - Następnym razem kogoś
zabijesz. - dodał i wyszedł z
moją bronią w ręku.
Przycisnęłam poduszkę do twarzy i zasnęłam. Obudziłam
się gdzieś koło południa. Wyjrzałam przez okno, szybko
przestałam myśleć o zeszłej nocy. Dzieci goniły za kotem, z
rzadka jakaś starsza osoba przechodziła. Mój wzrok przykuł
strażnik, który przybijał do muru jakieś ogłoszenie. Cofnęłam
się w głąb mieszkania, umyłam się i przebrałam. Wzięłam kosz
i wyszłam na dwór. Tak niby od niechcenia podeszłam do ogłoszenia.
„Jeśli ktoś wie o złodzieju cennego diamentowego naszyjnika i
zabójcy Rotha
ver Thommer proszę
o kontakt z kapitanem straży. Wysoka nagroda za każdą cenną
informacje.” Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, lecz zachowałam
powagę i zmierzyłam w stronę targowiska. Tak szłam
sobie
przez ruchliwą ulicę
i od czasu do czasu zatrzymując się przy wybranych stoiskach, kiedy
ktoś na mnie wpadł. Nie zdążyłam się mu przyjrzeć dokładnie,
jedynie zapamiętałam jego głos i dziwny akcent jak rzucił mi na
odczepne „przepraszam”. Po tej sytuacji zobaczyłam kartkę w
moim koszyku. Zatrzymałam się w karczmie i po zamówieniu ciepłego
trunku, otworzyłam liścik. Ktoś wiedział, kim są jego mordercy,
lecz czemu nie mogłam mówić o tym nikomu. W mojej głowie pojawiło
się mnóstwo pytań i wątpliwości. W szczególności, że ten
informator chciał się ze mną bawić w jakąś cholerną gierkę.
„Pierwszą wskazówkę znajdziesz w Budynku Adwokackim w sali nr
12B.” Nie wiedziałam, co robić, czy
to nie jest jakaś pułapka. Choć nawet, jeśli... to to coś mogło
mi dowiedzieć się, czego przydatnego. Postanowiłam to sprawdzić,
wieczorem zakradłam się do wskazanego budynku, zaniepokoiło mnie
to, że prawie w ogóle nie było straży. Weszłam do wskazanego
pomieszczenia, trzymając w ręku ostrze.
-
Schowaj to, bo się skaleczysz. - usłyszałam męski głos. -
Wiedziałem, że przyjdziesz. Nie bój się nie skrzywdzę cię, przy
najmniej nie teraz, kiedy jesteś mi potrzebna. - znieruchomiałam.
Co tu się właściwie działo? Posłuchałam go i schowałam
sztylet. Czarna sylwetka powstała zza biurka. - To mi się podoba. -
odparł i zapalił świeczkę. - Proszę usiądź za nim przejdziemy
do interesów. - Ruszyłam do przodu, lecz stanęłam przy wskazanym
krześle.
- Jakie interesy? Ale... ja nic nie mam przecież. - Mężczyzna z
powrotem usiadł. - Jesteś jeszcze młódką i nikt cię nie zna w
naszym świecie, za to Searl świetnie cię wyszkolił. Przydasz się
do pewnej misji. Za to powiem ci, dane osoby, która wie wszystko na
ten temat. - kiwnęłam głową. - Słucham, tylko się streszczaj
się, nie mam całej nocy. - wycedziłam przez zęby.
piątek, 2 sierpnia 2013
Moda na sukces w wersji książkowej czyli Dragonlance Kroniki
Witajcie.
Przenosiny zakończone. Pora na nowy wpis.
Dragonlance to serie książek wielu autorów zajmujące ponad 40 tomów ale nas zajmą dzisiaj tylko Kroniki.
Margaret Weis i Tery Hickman czyli najsławniejsi autorzy z wszystkich z tych serii. Tak się składa że to właśnie oni stworzyli:"Smoki Jesiennego Zmierzchu", "Smoki Zimowej Nocy", "Smoki Wiosennego Świtu" oraz "Smoki Letniego Płomienia" czyli tomy kronik. Wydawane przez TSR książki zostały przerobione również na dodatek do Dungeons&Dragons oraz film animowany.
Książki posiadają genialną fabułę i czyta je się naprawdę szybko i przyjemnie. Jest wiele zwrotów akcji i wątków ale...
...Zbyt wiele. Wątki się zazębiają w całość ale ich ilość jest przytłaczająca. Połowa osób ma tam jakieś mroczne tajemnice. Zwrotów akcji nawet nie chce wspominać ale to mój obowiązek. Zbyt wiele. Ludzie tam zmieniają stronnictwa jak rękawiczki, a częstość ich umierania i ożywania stanowczo przekracza standardowy licznik dostępnego zmartwychwstania. Do tego kilka błędów w tłumaczeniu ale za to autorów winić nie można.
Jednak to ma w sobie coś co przyciąga do siebie. Chce się wiedzieć o co chodzi z tą laską z błękitnego kryształu. Co stało się podczas próby Raistlina (moja ulubiona postać)? Co teraz wymyśli Tanis półelf i jak rozbawi nas Kender Tas?
Czy warto przeczytać?
Tak. Ale należy uzbroić się w czas, ponieważ nie będzie się chciało odejść od książki. Trzeba też czytać wszystkie tomy w właściwej kolejności aby się nie zgubić o co bardzo łatwo. Należy też mieć trochę dystansu dla "przedobrzenia".
Zazwyczaj zdradzam o czym jest książka tu nie mogę powiedzieć za dużo ponieważ wyjawiłbym wam całą fabułę kilkoma zdaniami. Powiem tylko że jest to epicka podróż w poszukiwaniu prawdy o starych bogach i smokach, a wszystko zaczyna się od pojawienia się laski z błękitnego kryształu w gospodzie w małej wiosce Solace i starego człowieka...
To tyle, nie mogę się zdecydować co będzie w następnym wpisie. Dawno nie było filmu i muzyki ale jest jeszcze tyle książek. Ehhh...
Trzymajcie się!
Karrylf
czwartek, 1 sierpnia 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)