piątek, 22 listopada 2013

Czekam

Bardzo przykro mi to ogłosić ale moja sytuacja nie zostawia mi wyboru. Blog i tak nie działał od dłuższego czasu. Jestem zmuszony go tymczasowo ZAWIESIĆ. Wrócę. Z nowymi tekstami i pomysłami. Gdy tylko znajdę wolny w tygodniu. Mam sporo nauki. Jestem zawalony sprawdzianami aż do grudnia. Wyczekujcie mnie. Ja się jeszcze nie poddałem. Fantastyka jest dla mnie ważna. Nie porzucę jej teraz.
"-Nie powiem nie płaczcie, bowiem nie wszystkie łzy są niedobre."- Gandalf, "Władca Pierścieni Powrót Króla, Tolkien"

niedziela, 8 września 2013

Brak pomysłu na zakończenie więc książkę napisze naprędce- Dziedzictwo

Witajcie, tak ja wciąż żyję!
Najpierw utknąłem w miejscu o którym nie wie nawet Google, a potem przytłoczył mnie rok szkolny i Narodowe Czytanie. Mimo wszystko śledziłem wasze wpisy.
Dziś mam coś do czego przygotowywałem się od dawna. Brak pomysłu na jednolite ogarnięcie całości nie pomagało ale w końcu się udało. Proszę państwa, mam pytanie. Czego wymaga się od pisarza? Pomysłu? Wieku? Talentu? Nic z tych rzeczy albowiem jak się okazuje aby wydać książkę wystarczą "wtyki".
Christopher Paolini wiódł spokojny żywot dziecka właścicieli wydawnictwa aż wpadł na pomysł aby napisać książkę którą w 2003 roku wydało wydawnictwo rozdziców.
Na początku książka była bestsellerem ale potem wybiły się głosy rozsądku. Nastolatek stworzył Alagaesię, krainę w której żyją smoki, elfy, ludzie i krasnoludy. Kiedyś w krainie pokój utrzymywali Smoczy Jeźdźcy- ludzie i elfy dla których wykluł się smok i przeszli szkolenie. Niestety ten idealny świat zaburzył mhhrroczny, szalony i zUy Galbatorix który wraz z trzynastoma innymi Jeźdźcami pokonał cały zakon. Brzmi niedorzecznie i tak jest aż do drugiej części. Autor wiele rzeczy zostawia pod tajemnicą, w końcu jak wiele może wiedzieć prosty chłopak ze wsi który przypadkiem natrafia na smocze jajo? W książkach fantasy bardzo ciężko o dobrą motywację dla bohatera aby walczył z antagonistą. Niestety znowu mamy motyw zemsty za śmierć rodziny. Eragon dołącza do Vardenów w walce z Galbatorixem, a ten nie ma najmniejszych zamiarów go zabić.

Paolini wręcz na siłę powiązał Eragona i Saphirę każdą rasą aby było bardziej epicko. Bohaterowie są płytcy i brakuje im jednoznacznego profilu psychologicznego. Mitologia i świat są niedokończone. Denerwująca jest niestety jedyna oryginalna rzecz w książkach mianowicie wręcz podtopienie elfów w kulturze Japonii. Wydanie tych pięciu tomów (Eragon, Najstarszy, Brisingr, Dziedzictwo I i II) nie wnosi niczego do historii literatury. Ta seria to czysta komercha. Największą wadą książki jest jednak jej przewidywalność. Podczas czytania zadajcie sobie pytania: Kto jest ojcem Eragona? Jaka przyszłość czeka Aryę?  Kto będzie władcą krainy?
Gwarantuję że Wasze odpowiedzi będą poprawne. Kolejną wadą jest niedosyt po przeczytaniu oraz widoczny brak pomysłu na zakończenie. Każdy się spodziewa że Eragon musi stać się najpotężniejszy i wszędzie wprowadzi ład i porządek. Paolini chciał ostatnimi zdaniami przekazać czytelnikowi wybór zakończenia ale poprzez fragment przepowiedni (a jakże!) praktycznie zabił swojego bohatera. Mimo wszystko całość czyta się dobrze mimo wręcz idiotycznych rozwiązań. Książka pomimo klasyfikacji jako stare fantasy nie zasługuje na miejsce wśród Tolkiena i Sapkowskiego. Dwie ostatnie części aż biją po oczach tym że były pisane naprędce, tak że gdy dochodzi do ostatecznej konfrontacji ma się ochotę zapytać "że ę?  Co on mu zrobił?"

Mam nadzieje że mnie nie zabijecie za ten tekst. ;-) Bardzo dziwną sprawą jest to że im więcej razy przeczytałem tę serię z tym  większym dystansem do niej podchodziłem.
Pozdawiam wszystkich
Karrylf



piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział III


Roth ver Thommer. Bogaty kupiec z południa, który właśnie znajdował się w mieście, Jutro miał sprzedać naszyjnik z diamentami lordowi Haerowi. Trzeba było działać dzisiaj w nocy. Czarne, obcisłe ubranie, skórzane, wysokie buty, potrzebny sprzęt i do dzieła. Wyszłam z domu o dwudziestej trzeciej i zmierzałam w kierunku małej twierdzy, gdzie zamieszkiwały osoby zaproszone przez lorda. Ku mojemu szczęściu znajdywała się na na obrzeżach miasta, co oznaczało mniej patrolu w w okolicach przejścia. Doszłam do muru, gdzie znajdowały się małe, zarośnięte porostem drzwiczki. Rozejrzałam się, cisza i ciemność. Otworzyłam je, zaskrzypiały. Zeszłam tunelem, zamykając za sobą drzwiczki. Kucając, przyległam do ściany i ruszyłam na przód, aż do momentu, kiedy w oddali zajaśniało wyjście. Byłam się, w końcu było to moje pierwsze włamanie. Stanęłam ze zgiętymi kolanami za stertą siana. W świetle pochodni rozmawiało dwóch strażników, co jakiś czas jeden z nich przechodził się po placu. W pierwszej chwili sądziłam, że mnie zauważy, ale nic. Moje oczy szybko zlokalizowały drzwiczki, które zapewne były przeznaczone dla służby kuchennej. Podeszłam tam bezszelestnie, kiedy strażnik wracał do swojego towarzysza. Wyjęłam wytrychy i zaczęłam otwierać kątem oka obserwują otoczenie. Udało się, z uśmiechem na twarzy weszłam do ciemnego pomieszczenia i zamknęłam wcześniej otwarte drzwi. Ciemność, która wcześniej wydawała mi się otchłanią, zaczęła przybierać kształty znajdujących się tam przedmiotów. Nie wiem jak długo to trwało, ale doszłam do celu bez przeszkód. Stałam w małym gabinecie chowając z sakwie naszyjnik. Wtem usłyszałam kroki za drzwiami i dźwięk naciskanej klamki. Schowałam się za wielką firanką, wyjęłam sztylet. Do pomieszczenia wszedł otyły mężczyzna ze świecznikiem w ręku. Zamknął drzwi i usiadł przy biurku. Zamarł mi oddech, kiedy nieznajomy wstał i podszedł do sejfu. Nie mogłam czekać, kilka kroków do przodu i zamach. Jego ciało upadło na podłogę. Nie mogłam dużej zwlekać, niezauważona wymknęłam się z twierdzy do swojego pokoju. Ległam na łóżku, porzucając na podłodze zakrwawiony sztylet.
-A mówiłem, że się przyda. - Searl pojawił się znikąd jak zawsze zresztą. - Kto ci się napatoczył? - przez chwilę milczałam. - Chyba ten kupiec. - jego śmiech mnie denerwował. Teraz najchętniej to bym mu poderżnęła gardło, ale w nim miałam jedynie wsparcie. Jedynie jęknęłam. - Wiele ludzi zapłaciłoby solidnie za jego śmierć, no ale cóż, ważne że masz naszyjnik. - zaczął swój monolog. - Ah i jeszcze jedno, nie przeżywaj tego tak, przecież sama chcesz zabić morderców swojego opiekuna. - zamarłam, miał w końcu rację. Obróciłam się na plecy i wlepiłam wzrok w mężczyznę, rzucając mu sakwę z biżuterią. - Skoro tylu ludzi czyhało na jego śmierć, to czemu nadal żył. - on tylko wzruszył ramionami. - Następnym razem kogoś zabijesz. - dodał i wyszedł z moją bronią w ręku. Przycisnęłam poduszkę do twarzy i zasnęłam. Obudziłam się gdzieś koło południa. Wyjrzałam przez okno, szybko przestałam myśleć o zeszłej nocy. Dzieci goniły za kotem, z rzadka jakaś starsza osoba przechodziła. Mój wzrok przykuł strażnik, który przybijał do muru jakieś ogłoszenie. Cofnęłam się w głąb mieszkania, umyłam się i przebrałam. Wzięłam kosz i wyszłam na dwór. Tak niby od niechcenia podeszłam do ogłoszenia. „Jeśli ktoś wie o złodzieju cennego diamentowego naszyjnika i zabójcy Rotha ver Thommer proszę o kontakt z kapitanem straży. Wysoka nagroda za każdą cenną informacje.” Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, lecz zachowałam powagę i zmierzyłam w stronę targowiska. Tak szłam sobie przez ruchliwą ulicę i od czasu do czasu zatrzymując się przy wybranych stoiskach, kiedy ktoś na mnie wpadł. Nie zdążyłam się mu przyjrzeć dokładnie, jedynie zapamiętałam jego głos i dziwny akcent jak rzucił mi na odczepne „przepraszam”. Po tej sytuacji zobaczyłam kartkę w moim koszyku. Zatrzymałam się w karczmie i po zamówieniu ciepłego trunku, otworzyłam liścik. Ktoś wiedział, kim są jego mordercy, lecz czemu nie mogłam mówić o tym nikomu. W mojej głowie pojawiło się mnóstwo pytań i wątpliwości. W szczególności, że ten informator chciał się ze mną bawić w jakąś cholerną gierkę. „Pierwszą wskazówkę znajdziesz w Budynku Adwokackim w sali nr 12B.” Nie wiedziałam, co robić, czy to nie jest jakaś pułapka. Choć nawet, jeśli... to to coś mogło mi dowiedzieć się, czego przydatnego. Postanowiłam to sprawdzić, wieczorem zakradłam się do wskazanego budynku, zaniepokoiło mnie to, że prawie w ogóle nie było straży. Weszłam do wskazanego pomieszczenia, trzymając w ręku ostrze.
- Schowaj to, bo się skaleczysz. - usłyszałam męski głos. - Wiedziałem, że przyjdziesz. Nie bój się nie skrzywdzę cię, przy najmniej nie teraz, kiedy jesteś mi potrzebna. - znieruchomiałam. Co tu się właściwie działo? Posłuchałam go i schowałam sztylet. Czarna sylwetka powstała zza biurka. - To mi się podoba. - odparł i zapalił świeczkę. - Proszę usiądź za nim przejdziemy do interesów. - Ruszyłam do przodu, lecz stanęłam przy wskazanym krześle. - Jakie interesy? Ale... ja nic nie mam przecież. - Mężczyzna z powrotem usiadł. - Jesteś jeszcze młódką i nikt cię nie zna w naszym świecie, za to Searl świetnie cię wyszkolił. Przydasz się do pewnej misji. Za to powiem ci, dane osoby, która wie wszystko na ten temat. - kiwnęłam głową. - Słucham, tylko się streszczaj się, nie mam całej nocy. - wycedziłam przez zęby.

piątek, 2 sierpnia 2013

Moda na sukces w wersji książkowej czyli Dragonlance Kroniki



Witajcie.
Przenosiny zakończone. Pora na nowy wpis.
Dragonlance to serie książek wielu autorów zajmujące ponad 40 tomów ale nas zajmą dzisiaj tylko Kroniki.
Margaret Weis i Tery Hickman czyli najsławniejsi autorzy z wszystkich z tych serii. Tak się składa że to właśnie oni stworzyli:"Smoki Jesiennego Zmierzchu", "Smoki Zimowej Nocy", "Smoki Wiosennego Świtu" oraz "Smoki Letniego Płomienia" czyli tomy kronik. Wydawane przez TSR książki zostały przerobione również na dodatek do Dungeons&Dragons oraz film animowany.
Książki posiadają genialną fabułę i czyta je się naprawdę szybko i przyjemnie. Jest wiele zwrotów akcji i wątków ale...
...Zbyt wiele. Wątki się zazębiają w całość ale ich ilość jest przytłaczająca. Połowa osób ma tam jakieś mroczne tajemnice. Zwrotów akcji nawet nie chce wspominać ale to mój obowiązek. Zbyt wiele. Ludzie tam zmieniają stronnictwa jak rękawiczki, a częstość ich umierania i ożywania stanowczo przekracza standardowy licznik dostępnego zmartwychwstania. Do tego kilka błędów w tłumaczeniu ale za to autorów winić nie można.
Jednak to ma w sobie coś co przyciąga do siebie. Chce się wiedzieć o co chodzi z tą laską z błękitnego kryształu. Co stało się podczas próby Raistlina (moja ulubiona postać)? Co teraz wymyśli Tanis półelf i jak rozbawi nas Kender Tas?
Czy warto przeczytać?
Tak. Ale należy uzbroić się w czas, ponieważ nie będzie się chciało odejść od książki. Trzeba też czytać wszystkie tomy w właściwej kolejności aby się nie zgubić o co bardzo łatwo. Należy też mieć trochę dystansu dla "przedobrzenia".
Zazwyczaj zdradzam o czym jest książka tu nie mogę powiedzieć za dużo ponieważ wyjawiłbym wam całą fabułę kilkoma zdaniami. Powiem tylko że jest to epicka podróż w poszukiwaniu prawdy o starych bogach i smokach, a wszystko zaczyna się od pojawienia się laski z błękitnego kryształu w gospodzie w małej wiosce Solace i starego człowieka...

To tyle, nie mogę się zdecydować co będzie w następnym wpisie. Dawno nie było filmu i muzyki ale jest jeszcze tyle książek. Ehhh...
Trzymajcie się!
Karrylf